niedziela, 3 listopada 2013

To my, kibice - cz. I


Dziś budzący kontrowersje sam w sobie temat. Temat, do którego zbierałem się bardzo długo. Być może rozdrażni wiele osób, ale takie jest moje zdanie i zamierzam je w końcu ukazać. Temat bardzo głośny w mediach, przeróżnych portalach internetowych. Który nie może ucichnąć, ponieważ co jakiś czas się odnawia. A tematem są kibice. Albo pseudokibice.



Zanim ktokolwiek postanowi mi tu zarzucić brak pasji, przypomnę - dokończyłem mecz ze skręconą kostką (co było chyba jednak raczej głupotą, a nie pasją), sam jestem kibicem piłki nożnej. Bardzo lubię ten sport i cieszy moje oko, jednak to co widzę, czasem kaleczy właśnie to oko. Nie mogę patrzeć ze spokojem na te wszystkie zachowania na stadionach, które przekraczają najśmielsze obawy czasami. Kto nie czuje się gotowy na przeczytanie tej notki, niech lepiej naciśnie ALT+F4. A kto jest gotów - zapraszam. Na własną odpowiedzialność...

niedziela, 6 października 2013

Procenty na promile

Taaak... Do tej notki przymierzałem się długi czas, a zdecydowałem się ją napisać po otrzymaniu kopa (a nawet nokautu) od głównego wątku dzisiejszej notki. Zamieniać procenty na promie uwielbia prawie każdy, a zachowujemy się...różnie. Wg powszechnej opinii głównie to zależy od "twardego łba", ale jednak inny czynnik jest tutaj tym decydującym...


Decydującym czynnikiem jesteśmy zdecydowanie my sami. My, Polacy, picie mamy we krwi. Niemalże jest to wyssane z mlekiem matki (Polki). A kiedy jesteśmy pijani, jesteśmy śmielsi. Kiedy jesteśmy śmielsi, jesteśmy szczerzy. Kiedy jesteśmy szczerzy, jesteśmy sobą. A wtedy już różnie bywa - wychodzi milord, altruista, słoma z butów - co człowiek, to tyle sposobów.

piątek, 27 września 2013

O wszystkim i o niczym...

Powinienem już dawno prasować koszulę. Ba, powinienem już dawno spać. Jutro czekają mnie zajęcia z j. angielskiego, a potem impreza, na której czeka mnie kilka małych wyzwań. Wyzwań, które są niczym w porównaniu do tych wyzwań, które czekają mnie w życiu. Ale ja nawet nie chcę odchodzić od swojego udowierzcha, żeby wziąć się za tą cholerną koszulę, bo męczą mnie myśli. I to przeróżne...


Chodzi o to, że po prostu muszę coś napisać. Powinienem. Dawno tu nie pisałem. A miałem pisać. Dziś przeczytałem maila od czytelniczki, która pochwaliła mojego bloga. Aż mi się głupio zrobiło, że nic więcej nie piszę. I taki natłok myśli przechodzi mi przez mózg, że aż nie wiem o czym pisać. Dlatego stąd ta nazwa. Nie będzie tu nic konkretnego. Taki zbitek słów. Może dlatego nie chcę odejść od komputera? Mam nadzieję, że jak już to napiszę to będzie lepiej i pójdę spać. Dlatego jeśli nie chce ci się czytać tego dalej - opuść tę stronę i poczekaj na coś lepszego.

niedziela, 1 września 2013

I nastał koniec...

1 września. Ostatni dzień wakacji w roku szkolnym 2012/2013. Jutro początek nowego, szkolnego roku. Znów do szkoły. Znów będzie pełno nauki. Znów brak czasu na cokolwiek. Koniec świętego spokoju, koniec opieprzania się, trzeba będzie znów spiąć poślady i dawać z siebie wszystko. By zdać do następnej klasy. By zdać maturę. By mieć czerwony pasek. By mieć 5 z matmy. By dostać się potem na studia. Co kto sobie tylko założy. By osiągnąć to, czego się pragnie.



Pakowanie tornistrów na kolejny dzień. Kupowanie podręczników i zeszytów, jeśli ktoś tego nie zrobił. Przygnębiające wstawanie co ranek i z półotwartymi oczyma marsz do szkoły. Znowu nauczyciele, którzy się na ciebie uwzięli. Znowu sprawdzian z fizy, który trzeba zakuć na blachę. Kartkówka z chemii. A to z polskiego mnie pytała. Straszna wizja, czyż nie...?

poniedziałek, 22 lipca 2013

Słomiany zapał

Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś stwierdził, że założenie tego bloga było właśnie słomianym zapałem. Przerwy w pisaniu były ogromne, jednak ani przez chwilę nie pomyślałem, by usunąć tego bloga. Nawet są osoby, które mnie motywują do kolejnych wpisów. Ale słomiany zapał znajdzie się w innych aspektach mego krótkiego życia i to jest rzeczywiście złe. Zresztą, znajdzie się nie tylko u mnie. Każdy miał z tym do czynienia, ale głównie będę rozpatrywał swoje przypadki.


Wiele tracimy poddając się. Kto osiągnął sukces ze słomianym zapałem? Tak naprawdę, nie ma nic gorszego jak podpalić się na dzień dobry, a potem nie ma nic następnego. Lepiej chyba wszystko rozkładać, w myśl przysłowia: "apetyt rośnie w miarę jedzenia". Nie rzucać się na coś z iskrami w oczach, tylko pozwolić zapłonąć pasji, działaniu, zamiast zmarnować te iskierki na samym początku. Zachować zimną krew.

niedziela, 21 lipca 2013

Faceci są ślepi!

Tak, teza, którą słyszę już przez lata, w kółko Macieju to samo. Facet od zawsze ma klapki na oczach, jest płytki, zależy mu na jednym i takie tam. Mitów takich można by wymieniać w kółko. W każdym razie, tym złem jesteśmy my, zawsze jest nasza wina (co u jednej takiej to już w ogóle wobec mnie jest to chlebem powszednim). Lecz dzisiaj skupię się na tym, że jesteśmy ślepi. I to podobnież kompletnie.

W końcu zasłonięte oczy u nas to norma... (fot. - dlamnieciekawe.blox.pl)
Tak ogólnie - o co w tym chodzi? Pewnie zastanawiało to wielu, dlaczego kobiety zarzucają nam ślepotę. W zasadzie to niby widzimy, co się dookoła dzieje, co rozgrywa się na naszych oczach. Więc what the fuck z tym zarzutem? Dlaczego jesteśmy tacy ślepi?

niedziela, 7 lipca 2013

Kraj łowców talentów

2 dni temu z Wimbledonu odpadł Jerzy Janowicz. Cały kraj praktycznie trzymał za niego kciuki, a on walczył do upadłego, jak równy z równym, z Andym Murrayem. Zabrakło mu doświadczenia, przecież ma zaledwie 22 lata, to dopiero jest młody talent. Obiecujący talent. Jednak wszyscy byli z niego dumni. Tak samo jak z 24-letniej Agnieszki Radwańskiej, którą pokonała również w półfinale Wimbledonu Sabine Lisicki.

Agnieszka Radwańska oraz Jerzy Janowicz (źródło - rmf24.pl)
Mimo to, my, Polacy, jesteśmy z nich dumni. Są jeszcze młodzi, świat tenisa stoi przed nich otworem. Mają czas by zwyciężyć wiele turniejów oraz zapisać się na stałe w historii sportu, jako mistrz, mistrzyni. Oczywiście po objawieniu się Jerzyka sensacyjnie rok temu, nagle większość rodaków zaczęła się interesować tenisem - i tak mamy nagle około 38 milionów ekspertów od tenisa, którzy wiedzą już wszystko. Tak samo było z MMA po trzech walkach Pudziana. Cudownie mieć potencjał, tylko - dlaczego nasz kochany naród nie potrafi często tego potencjału znaleźć, wykorzystać? Dlaczego marnujemy takie talenty?

środa, 3 lipca 2013

Niska samoocena

Panie i panowie! Chłopcy i dziewczęta! Oto odwieczny trend występujący wśród ludzi! Utrwalony w genotypie ludzkości, a co ciekawe, zwłaszcza wśród kobiet! Trend, z którym nie potrafimy sobie sami sobie poradzić w zdecydowanej większości. Największa gangrena obecnego wszechświata! Przed państwem... Niska samoocena!

(fot. - www.kotek.pl)
Skąd tyle pesymizmu u ludzi, dlaczego? Najpiękniej to on się wg mnie przejawia u kobiet, a konkretnie ich wagi, lub "Maćka"*, jak się ostatnio dowiedziałem. Wyglądają pięknie, cudownie, olśniewająco, oglądamy się za nimi jak możemy, podziwiamy, latamy za nimi i zabiegamy o ich względy, komplementujemy, a tu nagle: "za dużo ważę",  "jestem gruba", "spójrz na mój brzuch", "tragicznie wyglądam". Jak ironicznie przytakniesz, to tak cię piźnie, że łeb przy samej dupie ukręci. A najśmieszniejsze to jest wtedy, gdy kobieta to mówi do swojego partnera z którym jest w związku.

piątek, 21 czerwca 2013

Masz jakiś problem?

Od pewnego czasu zauważam coś, co mnie niepokoi. W nasz genotyp jest wpisane to, że ludzie borykają się z problemami. To rzecz ludzka. Każdy jakieś ma, ciężko się ich pozbyć. Jedni mają większe kłopoty, inni mniejsze. Problemy mają dziwną własność, że rodzą się powoli, ale rozmnażają się szybko. I najczęściej atakują stadami, nie pojedynczo. Tylko czy to jest jedyne w życiu, na co należy zwracać uwagę?


(grafika - Internet)
Ludzie wręcz poświęcają się problemom. Fakt faktem - ciężko się momentami na nich nie skupić, jak są poważne. Ale zawsze problemy będą. Po wielu osobach widzę, jak wręcz żyją problemami! Chodzą wiecznie wkurwione (bo inaczej ich min nie da się opisać), warczą na wszystko i wszystkich, z niczego nie czerpią żadnej przyjemności. Pytam taką osobę: dlaczego?

(UWAGA: wpis zawiera niecenzuralne słowa!)

niedziela, 16 czerwca 2013

Przyjaźń - dobre słowo

Podobnież wystarczy nawet cień przyjaciela, by uczynić człowieka szczęśliwym. Gdy przyjdziesz do niego i powiesz, że zabiłeś człowieka, on jedynie zapyta: "gdzie zakopujemy ciało?" Przyjaciel zawsze służy dobrą radą i pomocą. Zna wszystkie twoje sekrety i wiesz, że nie musisz się obawiać o to, czy ujrzą światło dzienne. Na pustyni samotności to przyjaźń właśnie rodzi miłość. To jedna dusza w dwóch ciałach.


(fot. - Internet)
Przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić w środku nocy. Uważnie cię wysłucha, choćby był śpiący, zmęczony i miał dużo do roboty następnego dnia. Przyjaciel to ktoś, kto będzie cię wspierać w najlepszych i najgorszych chwilach życia. Przyjaciel to ktoś, kto podwoi twoją radość i będzie dzielić twój smutek. Przyjaciel to ktoś, kto będzie trwać i nawet milczeć w momentach twojej słabości, gdy będziesz płakać - ale będzie. Możesz mu się wypłakać w ramię, wygadać, a on przy tym będzie i pomoże ci nieść ciężar, brzemię.

środa, 12 czerwca 2013

Homo (ledwo) sapiens

Ostatnio często zastanawiałem się nad tym, czym kieruje się człowiek żyjąc. Każdy ma jakiś w końcu cel, czyż nie? O tym, że jest niczym we wszechświecie nie będę się już rozwodzić - macie to opisane. Jednak każdy ma swój własny, zamknięty świat. Swoje własne królestwo. Swoje "małe niebo, małe piekło". Czy czasem nie zapomina się zbytnio dążąc do tego?


(fot. - Internet)
Do czego zmierzam? Nie ma tutaj osoby, która nie ma jakiś marzeń, celów, pragnień. Bardzo często i gęsto potrafimy się poświęcić drodze, która nas zaprowadzi na szczyt, da nam to, o czym zawsze marzyliśmy, czego pragnęliśmy. Jednak czasem, po osiągnięciu celu, zauważyłem, że człowiek przystaje i zaczyna się zastanawiać: czy to było mi aż tak potrzebne? Czy nie przeoczyłem czegoś? Czy nie zapomniałem o czymś, co było dla mnie równie ważne?...

sobota, 8 czerwca 2013

Sport to zdrowie

Nie powiem, piszę tą notkę będąc w głębokiej frustracji. W bardzo dziwnej pozycji przed komputerem, nogą wywaloną na podwyższeniu i kulami na podłodze. Żeby było paradoksalnie i śmiesznie – jest to efekt ogólnopolskiej akcji „Mecz Przyjaźni”, na którym sobie skręciłem kostkę. Sport to zdrowie, ta? Właśnie to widzę.

Joe Stevenson (fot. - Internet)

Ze sportem to ja ogólnie mam szczęście. Nawet chyba czas zdawać sobie powoli sprawę, że sport nie jest dla mnie, bo kontuzje się mnie zdecydowanie imają – to jest niepodważalna teza, pod którą stopami podpisałyby się setki moich znajomych. Choć co ciekawe, jako bokser nie odnosiłem poważniejszych kontuzji, tam mnie wyjątkowo to omijało. Natomiast piłka nożna pobiła dzisiaj rekord jeśli chodzi o uszkodzenie mojego ciała. A w zasadzie na pierwszy rzut oka to o wiele mniej brutalny sport aniżeli boks tajski, czyż nie?

czwartek, 6 czerwca 2013

Zazdrość cieniem miłości...

„Co 18-latek może wiedzieć o relacjach damsko-męskich?” – przeczytałem na którymś blogu. Wiele osób zdziwiłoby się, gdyby zobaczyło jak duże „doświadczenie” mają osoby w tak młodym wieku: czy to w związkach, czy nawet seksie. Zresztą – nawet nie mamy pojęcia, jak niewiele wiemy o drugiej osobie, czasem nawet tej najbliższej*. To co przeczytacie jest moim subiektywnym zdaniem, zresztą „okiem Falcona”, czyż nie? :)

Dzisiaj – o nadmiernej zazdrości w związkach.

(grafika - Internet)

I znów nasuwa się pytanie – „skąd taki szczyl może cokolwiek o tym wiedzieć?” Ano może. Nadmierną zazdrość uważam za bezpośrednią przyczynę rozpadu mojego ostatniego związku. Takich związków mam za sobą dokładnie trzy. Skromna liczba w przeciwieństwie do przeciętnego licealisty, ale nigdy nie starałem się bawić związkami, traktowałem je cholernie poważnie. Tylko w zasadzie czym jest związek? „Wspólne życie i stosunki łączące parę małżeńską lub partnerską” – tak głosi definicja słownika języka polskiego. Wspomniano o tym, że partner nic nie ma prawa zrobić, ma założony kaganiec oraz smycz, tańczy jak mu się zagra? Czy to rzeczywiście na tym polega?

sobota, 11 maja 2013

„Football, bloody hell!”

Środowe popołudnie. W mojej szkole odbywały się próbne matury z j. polskiego dla II klas. Dopiero co opuściłem salę, włączyłem telefon i odebrałem wiadomość od przyjaciółki. Wiadomość, która dosłownie zwaliła mnie z nóg: „Ferguson odchodzi na emeryturę...”

(fot. - Internet)
Szczerze mówiąc, w pierwszej chwili nie uwierzyłem. Potem miałem nadzieję, iż moja kochana przyjaciółka się myli, że przeczytała jakiś artykuł, który był żartem lub niepotwierdzoną informacją. Z czasem zacząłem się jednak gotować na najgorsze. Gdy wróciłem do domu, pierwsze co zrobiłem to skok na oficjalną stronę MU. Prawda okazała się brutalna...

piątek, 10 maja 2013

Aloszka!

Czas na pierwszy post.





Witam wszystkich serdecznie.
Nie jest to mój pierwszy blog, jednak żaden z moich blogów, fotoblogów, videoblogów nie przetrwał dłużej niż 2 miesiące. Teraz czas na najzwyklejszego bloga.
Skąd taki pomysł? W zwyczaju miałem pisać coś w postaci pamiętnika - nazywałem to notkami. Uwielbiałem na papier wylewać emocje, swoje opinie itp. Różnica była taka, że nikomu tego nie dawałem czytać.
A co teraz? Teraz zamierzam ukazać Wam swoje myśli. Będą one momentami obiektywne, czasem subiektywne.
A tematyka bloga? Uniwersalna. Wprawdzie będę się skupiał na swoich zainteresowaniach, ale nie jestem w stanie tego umieścić w kategorii typu sportseksmuzyka itd. Wystarczy etykieta. Mam nadzieję, że mi się uda. A jeśli macie jakieś uwagi, zachęcam do napisania i podzielenia się nimi.

Pozdrawiam!