niedziela, 1 września 2013

I nastał koniec...

1 września. Ostatni dzień wakacji w roku szkolnym 2012/2013. Jutro początek nowego, szkolnego roku. Znów do szkoły. Znów będzie pełno nauki. Znów brak czasu na cokolwiek. Koniec świętego spokoju, koniec opieprzania się, trzeba będzie znów spiąć poślady i dawać z siebie wszystko. By zdać do następnej klasy. By zdać maturę. By mieć czerwony pasek. By mieć 5 z matmy. By dostać się potem na studia. Co kto sobie tylko założy. By osiągnąć to, czego się pragnie.



Pakowanie tornistrów na kolejny dzień. Kupowanie podręczników i zeszytów, jeśli ktoś tego nie zrobił. Przygnębiające wstawanie co ranek i z półotwartymi oczyma marsz do szkoły. Znowu nauczyciele, którzy się na ciebie uwzięli. Znowu sprawdzian z fizy, który trzeba zakuć na blachę. Kartkówka z chemii. A to z polskiego mnie pytała. Straszna wizja, czyż nie...?

Powrót do codziennych zajęć. Znowu o 18 na trening, na siłownię, na zajęcia ze śpiewu, fakultety, korki. Będziemy zorganizowani, w pełni gotowości. Ale nie jest tak źle. Dla niektórych to właśnie były przepiękne dwa miesiące, niektórzy się cieszą, że właśnie szkoła wraca (sic!). Nie można uwierzyć, że to najpiękniejszy okres naszego życia.

Wystarczy pomyśleć - dlaczego jest ci żal kończących się wakacji? Nie wykorzystałeś ich na maksa? Paru dni ci zabrakło? Opieprzałeś się i nie zrobiłeś nic, by się w ten wolny czas spełnić? Czy może po prostu jesteś nierobem i nie chce ci się uczyć? Zrób taki rachunek - co zrobiłeś w trakcie wakacji, czego ci brakło. I zastanów się, dlaczego tak cię przeraża jutrzejszy dzień.

Jeśli masz 18 lat - to możesz przecież nie przychodzić. Nie masz już obowiązku szkolnego, nikt ci nie każe iść do tej "zasranej budy". Ale dochodzi do paradoksu. Wyzywasz tą szkołę, a po maturze idziesz na studia, by wyzywać uczelnię, narzekać na jeszcze więcej nauki. Troszkę hipokryzją zawiewa, czyż nie? Ja osobiście nie rozpaczam, że do szkoły trzeba iść. Czas odbębnić rok maturalny. I wiem mniej więcej, czego chcę, więc trzeba do tego dążyć, prawda?

Co zrobiłem w trakcie wakacji? Oto parę przykładów:
  • pojechałem na Woodstock (o którym będzie notka),
  • znalazłem dziewczynę,
  • zrobiłem kurs prawa jazdy (tylko egzaminy jeszcze),
  • zaniedbałem bloga (ale już go odkurzam i wraz z rokiem szkolnym zacznę pisać częściej - może regularnie co niedzielę?)
  • zaniedbałem ćwiczenia (poza tymi rehabilitacyjnymi na kostkę),
  • zostałem chrzestnym,
  • byłem na bardzo małej ilości ognisk (ale nie czuję się jedynym winnym).
Czy czuję się spełniony? Nie do końca. Zauważyłem trzy minusy w powyższych wnioskach. No cóż, ale czas wracać do pracy. Tak samo do pisania na tym blogu. Chcę być blogerem, pisałem, że to nie jest słomiany zapał, nadal pragnę pisać. I obiecuję, że będę pisać częściej. Tak jak obiecałem sobie kilka innych celów. Czy mi się uda? O tym się na pewno kiedyś dowiecie. W którejś notce. Życzę wam jak najbardziej udanego roku szkolnego. Pozdrawiam, Falcon.

Z racji, że zamierzam pisać częściej na tym blogu - czy chcecie czytać o czymś konkretnym? Jakąś opinię poznać? Piszcie śmiało! Rzucajcie pomysłami w komentarzach, czy w prywatnych e-mailach.
Każdą propozycję rozważę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz