czwartek, 6 czerwca 2013

Zazdrość cieniem miłości...

„Co 18-latek może wiedzieć o relacjach damsko-męskich?” – przeczytałem na którymś blogu. Wiele osób zdziwiłoby się, gdyby zobaczyło jak duże „doświadczenie” mają osoby w tak młodym wieku: czy to w związkach, czy nawet seksie. Zresztą – nawet nie mamy pojęcia, jak niewiele wiemy o drugiej osobie, czasem nawet tej najbliższej*. To co przeczytacie jest moim subiektywnym zdaniem, zresztą „okiem Falcona”, czyż nie? :)

Dzisiaj – o nadmiernej zazdrości w związkach.

(grafika - Internet)

I znów nasuwa się pytanie – „skąd taki szczyl może cokolwiek o tym wiedzieć?” Ano może. Nadmierną zazdrość uważam za bezpośrednią przyczynę rozpadu mojego ostatniego związku. Takich związków mam za sobą dokładnie trzy. Skromna liczba w przeciwieństwie do przeciętnego licealisty, ale nigdy nie starałem się bawić związkami, traktowałem je cholernie poważnie. Tylko w zasadzie czym jest związek? „Wspólne życie i stosunki łączące parę małżeńską lub partnerską” – tak głosi definicja słownika języka polskiego. Wspomniano o tym, że partner nic nie ma prawa zrobić, ma założony kaganiec oraz smycz, tańczy jak mu się zagra? Czy to rzeczywiście na tym polega?


Mam nieodparte wrażenie, że nadmierną zazdrością głównie popisuje się płeć piękna. Jednego wtedy nie mogę odmówić – kreatywności. Wachlarz przeróżnych forteli i pomysłów wśród niektórych Pań przekracza ludzkie pojęcie, aby utrudnić życie partnerowi, móc strzelić focha, zepsuć mu humor. Facet wprawdzie tu nie ustępuje – widzi potencjalnego rywala, to nie pyta o nic, idzie do niego z nim porozmawiać (czasem nawet po męsku). Jednak pod względem robienia wyrzutów dominują kobiety. Po kolejnej kłótni w ostatnim związku zacząłem się zastanawiać i próbować zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, czy rzeczywiście popełniam jakieś błędy.


Skąd może się zatem wziąć taka zazdrość?

  1. Niska samoocena* – mój faworyt do powodu bycia zazdrośnikiem. Poprzez niskie poczucie własnej wartości, brak wiary w siebie, mamy obawę, że nasza miłość może trafić na kogoś lepszego, ciekawszego, z kim będzie się chciała trwalej związać. Efekt? Opieprzamy partnera za to, że się uśmiechnął do kogoś innego. Za brak wiary w siebie.
  2. Czysty egoizm – co moje, to moje, a co moje to nie ruszaj. Taka osobowość myśli tylko o swoich dobrach materialnych i własnych przeżyciach, a partnera traktuje jako swoją własność, do której nikt nie ma praw – za wyjątkiem tej osoby. Efekt? Smycz i kaganiec. A tylko dzioba wychylisz, to dostaniesz w łeb. Nie masz żadnych praw, poza oddychaniem.
  3. Doświadczenia z przeszłości – sam popełniłem ten błąd, dopóki go nie zrozumiałem. Bolesne przeżycia nigdy nie odchodzą w zapomnienie. Gdy nas partner zdradził, wtedy czujemy ciągłe obawy, że to się powtórzy z inną osobą. Nie ma jednak nic gorszego niż skreślenie kogoś na starcie i przypięcie mu łatki. Nowy związek – nowe doświadczenia, trzeba pozwolić partnerowi się wykazać.
  4. Własne pokusy – poszliśmy na imprezę, wypiliśmy kilka drinków i w pewnym momencie wylądowaliśmy w czyichś ramionach. Było super, było fajnie, mogło się to skończyć bardzo upojnie, jednak dochowaliśmy wierności. Rano budzimy się i mamy moralnego kaca, ale nie wspominamy nic o tym partnerowi. Przypominamy sobie o tym, gdy partner oznajmia nam, że się wybiera na imprezę. Wtedy obawiamy się, że ulegnie pokusom, którym omal my nie ulegliśmy, od których powstrzymywaliśmy się przy największym wysiłku. Bardzo często to się wiąże z punktem nr 2.
Co najlepiej wtedy uczynić?


Trzeba pamiętać, że jesteśmy równi – mamy prawo kontaktować się ze wszystkimi, związek nie jest kwarantanną. I uruchomić coś, co w związku wg mnie jest najważniejsze obok miłości – ZAUFANIE. Gdy koleżanka będzie nachalna, to partner powinien odpowiednio na to zareagować i wycofać się z relacji z nią, a kiedy nic takiego się nie dzieje – dlaczego mieliby nie rozmawiać, nie kontaktować się? W większości przypadków wyolbrzymiamy pewne zjawiska i coś, co jest niegroźne, powoduje brak poczucia bezpieczeństwa. Partner nie jest także naszą własnością. Czy naprawdę satysfakcjonuje Cię to, że nic nie robi i jest przy Tobie, bo ma taki nakaz? Nie jesteś szczęśliwszym człowiekiem, kiedy partner dba o Ciebie mimo swoich zajęć, hobby i znajomości? Każdy człowiek powinien mieć szansę. Nikt nie lubi, gdy już na początku czuje ogromną presję z powodu jakiegoś debila z Twojej przeszłości. Co do własnych pokus… Partner nie jest Tobą. Niekoniecznie musi robić takie same rzeczy. W tym przypadku najlepsza będzie szczera rozmowa. Jednak celowe wywoływanie zazdrości u drugiej osoby to jedna z najgorszych rzeczy, jaka może być w związku. Co to ma na celu? Wtedy najczęściej dochodzi do takich rzeczy, że zazdrość jest uzasadniona. I można stracić wtedy bardzo wiele.


Wiadomym jest, że zazdrość jest spowodowana obawą straty najbliższej sercu osoby. Bez zazdrości nie ma miłości. Jednak trzeba to kontrolować i zwracać uwagę na to, by nie ranić tym drugiej osoby, nie ograniczać jej. Trzeba dać jej wolną rękę. Jak szczerze kocha, to wie, co wypada i co może, a czego nie powinien robić. Miłość, zaufanie i szczerość będzie najlepszą receptą. A kłamstwo ma krótkie nogi…

A co wy sądzicie o nadmiernej zazdrości? Mieliście z tym doświadczenia? Zapraszam do komentowania!

* - napisałbym więcej, ale to prawdopodobnie będą osobne notki.

3 komentarze:

  1. No no no :)
    Mile cię zaskoczę, bo uważam, że trafnie opisałeś ten problem. Fakt, że jestem dziewczyną nie sprawia, że myślę iż wy jako faceci jesteście wszystkiemu winni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobiety są bardziej skomplikowane niż wszyscy myślimy .. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.

    OdpowiedzUsuń