sobota, 8 czerwca 2013

Sport to zdrowie

Nie powiem, piszę tą notkę będąc w głębokiej frustracji. W bardzo dziwnej pozycji przed komputerem, nogą wywaloną na podwyższeniu i kulami na podłodze. Żeby było paradoksalnie i śmiesznie – jest to efekt ogólnopolskiej akcji „Mecz Przyjaźni”, na którym sobie skręciłem kostkę. Sport to zdrowie, ta? Właśnie to widzę.

Joe Stevenson (fot. - Internet)

Ze sportem to ja ogólnie mam szczęście. Nawet chyba czas zdawać sobie powoli sprawę, że sport nie jest dla mnie, bo kontuzje się mnie zdecydowanie imają – to jest niepodważalna teza, pod którą stopami podpisałyby się setki moich znajomych. Choć co ciekawe, jako bokser nie odnosiłem poważniejszych kontuzji, tam mnie wyjątkowo to omijało. Natomiast piłka nożna pobiła dzisiaj rekord jeśli chodzi o uszkodzenie mojego ciała. A w zasadzie na pierwszy rzut oka to o wiele mniej brutalny sport aniżeli boks tajski, czyż nie?

W zasadzie to mam ADHD od najmniejszego. Zagadką jest, jakim cudem ja żyję w tym momencie. Wskakiwanie do garnków z wrzącą wodą, bieganie po drzewach na wysokości 12 m było dla mnie zawsze normalką. I oczywiście zawsze kończyło się to jakąś kontuzją. Gdy zacząłem uprawiać sporty – piłkę nożną, koszykówkę, siatkówkę, boks tajski, szachy – wszędzie odnosiłem kontuzję. No może poza szachami i – paradoksalnie – boksem tajskim. Co drugi mecz wracałem naruszony do domu. Dzisiaj jednak, gdy po raz drugi w życiu mam na sobie gips, doszło do pewnych przemyśleń, w poczekalni na pogotowiu, gdy zakładano mi te cholerne szyny na nogi – sport to zdrowie? Jak? Kiedy? Gdzie? Kontuzje są nieodłączną częścią sportu. Jednak czy musi się tak dziać co chwila? Dzisiaj akurat nikt nie wszedł mi w nogę, uraz nie jest spowodowany czyimś nieczystym zagraniem – wypadek, upadek, złe lądowanie i poszło. Jednak bardzo często dochodzi do poważnych kontuzji, gdzie winni są inni – czasem kończą im kariery. Teraz się zastanawiam, czym jest sport?... I jakie zdrowie może mi dać?...



Sport to przede wszystkim przełamywanie barier. I pokonywanie własnych granic. Nieważne, czy znokautujesz rywala, strzelisz gola, zatrzymasz rzut do kosza czy popiszesz się niesamowitym matem na szachownicy. Jednak należy pamiętać o samym sobie. Żeby przy przełamywaniu tych barier nie polec. Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz