piątek, 21 czerwca 2013

Masz jakiś problem?

Od pewnego czasu zauważam coś, co mnie niepokoi. W nasz genotyp jest wpisane to, że ludzie borykają się z problemami. To rzecz ludzka. Każdy jakieś ma, ciężko się ich pozbyć. Jedni mają większe kłopoty, inni mniejsze. Problemy mają dziwną własność, że rodzą się powoli, ale rozmnażają się szybko. I najczęściej atakują stadami, nie pojedynczo. Tylko czy to jest jedyne w życiu, na co należy zwracać uwagę?


(grafika - Internet)
Ludzie wręcz poświęcają się problemom. Fakt faktem - ciężko się momentami na nich nie skupić, jak są poważne. Ale zawsze problemy będą. Po wielu osobach widzę, jak wręcz żyją problemami! Chodzą wiecznie wkurwione (bo inaczej ich min nie da się opisać), warczą na wszystko i wszystkich, z niczego nie czerpią żadnej przyjemności. Pytam taką osobę: dlaczego?

(UWAGA: wpis zawiera niecenzuralne słowa!)

niedziela, 16 czerwca 2013

Przyjaźń - dobre słowo

Podobnież wystarczy nawet cień przyjaciela, by uczynić człowieka szczęśliwym. Gdy przyjdziesz do niego i powiesz, że zabiłeś człowieka, on jedynie zapyta: "gdzie zakopujemy ciało?" Przyjaciel zawsze służy dobrą radą i pomocą. Zna wszystkie twoje sekrety i wiesz, że nie musisz się obawiać o to, czy ujrzą światło dzienne. Na pustyni samotności to przyjaźń właśnie rodzi miłość. To jedna dusza w dwóch ciałach.


(fot. - Internet)
Przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić w środku nocy. Uważnie cię wysłucha, choćby był śpiący, zmęczony i miał dużo do roboty następnego dnia. Przyjaciel to ktoś, kto będzie cię wspierać w najlepszych i najgorszych chwilach życia. Przyjaciel to ktoś, kto podwoi twoją radość i będzie dzielić twój smutek. Przyjaciel to ktoś, kto będzie trwać i nawet milczeć w momentach twojej słabości, gdy będziesz płakać - ale będzie. Możesz mu się wypłakać w ramię, wygadać, a on przy tym będzie i pomoże ci nieść ciężar, brzemię.

środa, 12 czerwca 2013

Homo (ledwo) sapiens

Ostatnio często zastanawiałem się nad tym, czym kieruje się człowiek żyjąc. Każdy ma jakiś w końcu cel, czyż nie? O tym, że jest niczym we wszechświecie nie będę się już rozwodzić - macie to opisane. Jednak każdy ma swój własny, zamknięty świat. Swoje własne królestwo. Swoje "małe niebo, małe piekło". Czy czasem nie zapomina się zbytnio dążąc do tego?


(fot. - Internet)
Do czego zmierzam? Nie ma tutaj osoby, która nie ma jakiś marzeń, celów, pragnień. Bardzo często i gęsto potrafimy się poświęcić drodze, która nas zaprowadzi na szczyt, da nam to, o czym zawsze marzyliśmy, czego pragnęliśmy. Jednak czasem, po osiągnięciu celu, zauważyłem, że człowiek przystaje i zaczyna się zastanawiać: czy to było mi aż tak potrzebne? Czy nie przeoczyłem czegoś? Czy nie zapomniałem o czymś, co było dla mnie równie ważne?...

sobota, 8 czerwca 2013

Sport to zdrowie

Nie powiem, piszę tą notkę będąc w głębokiej frustracji. W bardzo dziwnej pozycji przed komputerem, nogą wywaloną na podwyższeniu i kulami na podłodze. Żeby było paradoksalnie i śmiesznie – jest to efekt ogólnopolskiej akcji „Mecz Przyjaźni”, na którym sobie skręciłem kostkę. Sport to zdrowie, ta? Właśnie to widzę.

Joe Stevenson (fot. - Internet)

Ze sportem to ja ogólnie mam szczęście. Nawet chyba czas zdawać sobie powoli sprawę, że sport nie jest dla mnie, bo kontuzje się mnie zdecydowanie imają – to jest niepodważalna teza, pod którą stopami podpisałyby się setki moich znajomych. Choć co ciekawe, jako bokser nie odnosiłem poważniejszych kontuzji, tam mnie wyjątkowo to omijało. Natomiast piłka nożna pobiła dzisiaj rekord jeśli chodzi o uszkodzenie mojego ciała. A w zasadzie na pierwszy rzut oka to o wiele mniej brutalny sport aniżeli boks tajski, czyż nie?

czwartek, 6 czerwca 2013

Zazdrość cieniem miłości...

„Co 18-latek może wiedzieć o relacjach damsko-męskich?” – przeczytałem na którymś blogu. Wiele osób zdziwiłoby się, gdyby zobaczyło jak duże „doświadczenie” mają osoby w tak młodym wieku: czy to w związkach, czy nawet seksie. Zresztą – nawet nie mamy pojęcia, jak niewiele wiemy o drugiej osobie, czasem nawet tej najbliższej*. To co przeczytacie jest moim subiektywnym zdaniem, zresztą „okiem Falcona”, czyż nie? :)

Dzisiaj – o nadmiernej zazdrości w związkach.

(grafika - Internet)

I znów nasuwa się pytanie – „skąd taki szczyl może cokolwiek o tym wiedzieć?” Ano może. Nadmierną zazdrość uważam za bezpośrednią przyczynę rozpadu mojego ostatniego związku. Takich związków mam za sobą dokładnie trzy. Skromna liczba w przeciwieństwie do przeciętnego licealisty, ale nigdy nie starałem się bawić związkami, traktowałem je cholernie poważnie. Tylko w zasadzie czym jest związek? „Wspólne życie i stosunki łączące parę małżeńską lub partnerską” – tak głosi definicja słownika języka polskiego. Wspomniano o tym, że partner nic nie ma prawa zrobić, ma założony kaganiec oraz smycz, tańczy jak mu się zagra? Czy to rzeczywiście na tym polega?