piątek, 27 września 2013

O wszystkim i o niczym...

Powinienem już dawno prasować koszulę. Ba, powinienem już dawno spać. Jutro czekają mnie zajęcia z j. angielskiego, a potem impreza, na której czeka mnie kilka małych wyzwań. Wyzwań, które są niczym w porównaniu do tych wyzwań, które czekają mnie w życiu. Ale ja nawet nie chcę odchodzić od swojego udowierzcha, żeby wziąć się za tą cholerną koszulę, bo męczą mnie myśli. I to przeróżne...


Chodzi o to, że po prostu muszę coś napisać. Powinienem. Dawno tu nie pisałem. A miałem pisać. Dziś przeczytałem maila od czytelniczki, która pochwaliła mojego bloga. Aż mi się głupio zrobiło, że nic więcej nie piszę. I taki natłok myśli przechodzi mi przez mózg, że aż nie wiem o czym pisać. Dlatego stąd ta nazwa. Nie będzie tu nic konkretnego. Taki zbitek słów. Może dlatego nie chcę odejść od komputera? Mam nadzieję, że jak już to napiszę to będzie lepiej i pójdę spać. Dlatego jeśli nie chce ci się czytać tego dalej - opuść tę stronę i poczekaj na coś lepszego.

niedziela, 1 września 2013

I nastał koniec...

1 września. Ostatni dzień wakacji w roku szkolnym 2012/2013. Jutro początek nowego, szkolnego roku. Znów do szkoły. Znów będzie pełno nauki. Znów brak czasu na cokolwiek. Koniec świętego spokoju, koniec opieprzania się, trzeba będzie znów spiąć poślady i dawać z siebie wszystko. By zdać do następnej klasy. By zdać maturę. By mieć czerwony pasek. By mieć 5 z matmy. By dostać się potem na studia. Co kto sobie tylko założy. By osiągnąć to, czego się pragnie.



Pakowanie tornistrów na kolejny dzień. Kupowanie podręczników i zeszytów, jeśli ktoś tego nie zrobił. Przygnębiające wstawanie co ranek i z półotwartymi oczyma marsz do szkoły. Znowu nauczyciele, którzy się na ciebie uwzięli. Znowu sprawdzian z fizy, który trzeba zakuć na blachę. Kartkówka z chemii. A to z polskiego mnie pytała. Straszna wizja, czyż nie...?