wtorek, 27 maja 2014

"...mądry Polak po szkodzie"

Czyli nasze wspaniałe, przedwczorajsze wybory. Nie będę się tu rozpisywać o minimalnej wygranej PO nad PiS, krytykować wybór na europosła Janusza Korwin-Mikke, czy radować nad klęską Ruchu Narodowego. Każdy ma swoje poglądy i póki co, zostawmy je na marginesie.


Każdy ma swoje poglądy, bardzo często je wyraża i przekonuje do nich innych. Jeden jest fanem Tuska, inny wyznawcą SLD, kolejny będzie chciał Palikota na prezydenta. OK, każdy do swoich poglądów ma prawo. Właśnie, do czego jeszcze każdy ma prawo? Do głosu. Pytanie na dziś: kto z was był 25 maja przy urnie?
Każdy ma prawo do głosu. Każdy z nas ma jeden głos. Każdy głos jest: tajny, bezpośredni, równy, powszechny. Tymczasem patrzę na frekwencję wyborów w oficjalnych wynikach i nie wierzę. Nie wierzę, że jestem w 23,82% mniejszości, która głosowała. Każdy narzeka, bo to takie polskie. Każdy mówi, co zrobić, żeby było lepiej. Tymczasem większość z nas nie korzysta z głosu, do którego ma prawo!

Wniosek? Naszym demokratycznym krajem rządzi mniejszość. Istny paradoks, ale jakże trafny. Staram się wyciągnąć inne wnioski, zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Ukraina również miała swoje wybory, prezydenckie. I już wybrali, w I turze. Został nim Petro Poroszenko. Tak samo merem Kijowa w I turze został Witalij Kliczko. Frekwencja Ukraińców na wyborach prezydenckich? Około 60%. To chyba różnica, prawda?

Znajdą się tacy, co powiedzą: nie mam pojęcia, na kogo głosować. Rozumiem to, najwyraźniej nikt takiej osoby do siebie nie przekonał. Można zatem iść oddać głos nieważny, ale pokazać, że mimo wszystko ten kraj się liczy jakoś dla takiej osoby. Wiem też, że Polska to kraj, w którym głosuje się raczej przeciwko komuś, aniżeli za kimś. Bo nauczyliśmy się być przeciwko komuś, a nie za kimś. Bliżej nam mieć wrogów, niż przyjaciół, wolimy się krzywić i chodzić naburmuszeni, niż uśmiechać się. Do czego do doprowadzi?

Podejrzewam, że niektórzy mogą do dziś nie wiedzieć kto wygrał.
Oto wyniki. Pamiętajcie, że 100% = 23,82%
Kolejny paradoks, tym razem matematyczny.

Demokracja. 23,82%. Puentę dopiszcie sobie sami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz